Dlaczego inteligentne okulary jeszcze się nie przyjęły?

Okulary utknęły w trudnym do pokonania kompromisie między czasem pracy baterii, kompaktowością i mocą obliczeniową, ale wciąż jest nadzieja

Autor: Anry Sergeev | 10.07.2025, 18:10

W 2013 roku Google Glass obiecało nam świat, w którym każdy będzie chodził na kawę, przewijając Instagram bezpośrednio na szkle przed oczami, a osobisty towarzysz AI będzie szeptał porady dotyczące życia i zakupów. Prezentacje wyglądały jak zwiastuny cyberpunka: stylowi ludzie na elektrycznych skuterach z inteligentnymi okularami, którzy wydają się wiedzieć wszystko. Ale zamiast rewolucji otrzymaliśmy memy o "Glassholes" (slangowe określenie użytkowników Google Glass), skandale związane z ukrytymi kamerami i porażkę produktu, który nawet Google wstydził się przenieść do segmentu korporacyjnego.

Dziś, ponad dekadę później, rynek inteligentnych okularów wydaje się ponownie ożywać. Meta współpracowała z Ray-Ban, Apple z półlegendarnymi okularami AR, które podobno są w fazie rozwoju. Samsung, wraz z Google, Xiaomi, a nawet startupami, obiecują, że "tym razem to zadziała". Jednak dla większości ludzi spoza Doliny Krzemowej gadżety te pozostają dziwnymi zabawkami dla geeków i przedsiębiorców.

Dlaczego nie widzieliśmy masowego "boomu" jak w przypadku smartfonów czy słuchawek TWS? Powody sięgają głębiej niż kwestie techniczne. Jest to mieszanka kompromisów technologicznych, obaw społecznych i braku "zabójczej aplikacji", która zmusiłaby ludzi do zmiany nawyków.

Technologia pomogła

Ilustracyjny obraz inteligentnych okularów
Obraz ilustracyjny. Ilustracja: DALL-E

Pomimo szumnych obietnic marketingowców, rzeczywistość gadżetów do noszenia wciąż przypomina wersję beta przyszłości. Głównym problemem jest trylemat techniczny: kompaktowość, moc i autonomia w tym samym czasie.

Producenci starają się upchnąć kamery, wyświetlacze, procesory i baterie w ramce o grubości 5 mm, która powinna wytrzymać co najmniej dzień roboczy, a nie pół godziny.

Jak dotąd było... tak sobie.

Bateria jest pierwszym ogranicznikiem. Nawet w najlepszych obecnie modelach zapewnia ona 2-3 godziny aktywnej pracy z efektami AR lub 6-8 godzin w trybie "pasywnym" (muzyka, powiadomienia). To zbyt mało czasu, by okulary stały się pełnoprawnym zamiennikiem smartfona.

Drugą przeszkodą jest wydajność. Tak, nowoczesne chipy (Snapdragon AR, Apple serii M) są już w stanie przetwarzać złożone zadania AI i animacje AR. Robią to jednak z rozpraszaniem ciepła, co powoduje nagrzewanie się obudowy, przez co nie każdy chce trzymać gadżet na twarzy.

I nawet wyświetlacze, które zapowiadały się jako przełom, nie pomagają. Optyka falowodowa i MicroLED to technologie przyszłości, ale jak dotąd są albo zbyt drogie, albo nie zapewniają wystarczającej jasności na ulicy.

Dla tych, którzy chcą dowiedzieć się więcej

Optyka falowodowa to technologia, która umożliwia wyświetlanie obrazu na szkle okularów, dzięki czemu można jednocześnie widzieć rzeczywisty świat i nałożone informacje. Niewielki wyświetlacz ukryty w zauszniku "wystrzeliwuje" światło do przewodzącej światło warstwy soczewki, gdzie jest ono wielokrotnie odbijane pod kontrolowanymi kątami i tworzy efekt projekcji tuż przed oczami użytkownika. Dzięki temu okulary AR są smukłe i stylowe, ale mają też wady: obraz często nie jest wystarczająco jasny w słoneczny dzień, na krawędziach soczewki pojawiają się zniekształcenia, a sama produkcja pozostaje kosztowna, co podnosi ostateczną cenę urządzenia.

Na papierze brzmi to fajnie: "okulary, które pokazują trasę, powiadomienia i godzinową prognozę pogody bezpośrednio w polu widzenia". W rzeczywistości istnieje duży kompromis między piękną koncepcją a czymś, co faktycznie działa.

Ludzie nie są gotowi na noszenie kamer na twarzy

Ilustracyjny obraz inteligentnych okularów z kamerami
Obraz ilustracyjny. Ilustracja: DALL-E

Podczas gdy wciąż możemy mieć nadzieję na przełom w technologii, odbiór społeczny jest znacznie bardziej skomplikowany. W 2013 roku Google Glass stały się symbolem nie tyle innowacji, co paranoi - użytkownicy byli nazywani "Glassholes", wyrzucani z barów, a nawet bici za podejrzenie potajemnego filmowania. Nawet dziś, gdy Meta wypuściła stylowe Ray-Bany z kamerami, wiele osób czuje się nieswojo: czy ten facet pijący kawę przy sąsiednim stoliku mnie nagrywa? Kwestia prywatności pozostaje główną barierą dla masowego przyjęcia inteligentnych okularów. Zmiana nastawienia ludzi wymaga czegoś więcej niż tylko ukrycia kamery lub rozjaśnienia wskaźnika nagrywania - zajmie to lata pracy nad zaufaniem, etyką i społeczną "normalizacją" urządzeń do noszenia. A nawet wtedy nie ma gwarancji, że nowa generacja gadżetów nie pójdzie w ślady swoich poprzedników.

Gdzie jest korzyść? Brak zabójczej aplikacji

Ilustracyjny obraz inteligentnych okularów w akcji
Obraz ilustracyjny. Ilustracja: DALL-E

Nawet jeśli technologia stanie się doskonała, pozostaje główne pytanie: dlaczego zwykli ludzie jej potrzebują? Nowoczesne inteligentne okulary mogą wyświetlać powiadomienia, udzielać wskazówek lub robić zdjęcia, ale te rzeczy są już dostępne i działają w smartfonach.

Nie ma "zabójczej aplikacji" - aplikacji, która sprawi, że wszyscy powiedzą: "Nie potrzebuję już telefonu, chcę okulary".

Sfera korporacyjna jest inna: HoloLens 2 Microsoftu, Vuzix, Magic Leap - tam okulary oszczędzają czas lub poprawiają dokładność w produkcji lub medycynie. Jednak Microsoft porzucił również własny biznes sprzętowy: w październiku 2024 r. zaprzestano produkcji HoloLens 2, a wsparcie zakończy się do końca 2027 roku. Nawet pacjenci IVAS, wojskowa wersja HoloLens, są obecnie wspierani przez Anduril, a nie Microsoft.

Tym samym, nawet dla obiecującego rynku biznesowego, na którym okulary miały stać się narzędziem przyszłości, produkcja jest zamykana, a doświadczeni użytkownicy już przygotowują się do oderwania się od inteligentnych okularów. To wyraźny sygnał, że przełom sprzętowy nie wystarczy. Bez prawdziwie użytecznego, masowego zastosowania, AR pozostanie ciekawą, ale niszową technologią.

Cena zagadnienia

Ilustracyjny obraz inteligentnych okularów z kosztami
Zdjęcie ilustracyjne. Ilustracja: DALL-E

Nawet gdyby technologia była już doskonała i znaleziono zabójczą aplikację, nadal istnieje przepaść między inteligentnymi okularami a rynkiem masowym: cena. Obecnie pełnoprawne okulary AR kosztują 1500-2500 USD, a w niektórych przypadkach nawet więcej. Dla większości ludzi jest to cena nowego flagowego smartfona i trochę więcej - pomimo tego, że noszą smartfon w kieszeni, a okulary pozostają gadżetem "eksperymentalnym". Nawet prostszych modeli, takich jak okulary audio Ray-Ban Meta lub Xiaomi, nie można nazwać tanimi: 300-400 USD za okulary, które są zasadniczo słuchawkami z kamerą. I to w czasach, gdy większość użytkowników ma już słuchawki i smartfony z lepszymi kamerami i wyświetlaczami. Masowa produkcja i obniżki cen są możliwe, ale mało prawdopodobne, aby nastąpiły dopiero za 3-5 lat, kiedy technologia dojrzeje, a rynek stanie się bardziej konkurencyjny. Do tego czasu inteligentne okulary pozostaną produktem dla entuzjastów i klientów korporacyjnych.

Czy jest światełko w tunelu?

Ilustracyjny obraz inteligentnych okularów w przyszłości
Obraz ilustracyjny. Ilustracja: DALL-E

Pomimo wszystkich barier technicznych i społecznych, wielcy gracze na rynku nie wycofują się - i to właśnie utrzymuje trend inteligentnych okularów przy życiu. Apple, Meta, Samsung, Xiaomi i dziesiątki startupów nadal inwestują miliardy w rozwój nowych modeli, opierając się na kilku kluczowych przełomach technologicznych. Po pierwsze, wyświetlacze MicroLED i optyka falowodowa obiecują lżejsze i cieńsze konstrukcje o znacznie lepszej jasności. Po drugie, asystenci AI, którzy mogą pracować bezpośrednio na urządzeniu bez opóźnień i przetwarzania w chmurze - ten scenariusz może sprawić, że okulary będą wyglądać jak gadżety "zawsze włączone". I oczywiście wciąż jest nadzieja na przełom w bateriach: baterie półprzewodnikowe lub inne rozwiązania, które pozwolą im pracować godzinami, a nie minutami.

Rynek przypomina obecnie wczesne lata smartfonów: wiele eksperymentów, nieudanych prób i stopniowy postęp, który niewiele osób zauważa, aż do "efektu iPhone'a". Kluczowe pytanie brzmi jednak, czy efekt ten kiedykolwiek nadejdzie. Czy ktoś stanie się nowym Apple w świecie inteligentnych okularów, czy też cała branża utknie na poziomie niszowego produktu B2B?

Kontrargumenty: dlaczego rynek może się ponownie potknąć

Ilustracyjny obraz inteligentnych okularów jako akcesorium
Obraz ilustracyjny. Ilustracja: DALL-E

Sztuczna inteligencja jest droga i energochłonna

Fakt: Sztuczna inteligencja na urządzeniu (tj. gdy okulary liczą same, zamiast przesyłać wszystko do chmury) wymaga potężnych chipów. Oznacza to więcej ciepła, większe zużycie baterii i droższe urządzenie.

Wada: nawet najlepsze nowoczesne chipy, takie jak Snapdragon AR1 lub Apple serii M, są kompromisem. Moc musi być ograniczona, aby nie zamienić okularów w lutownicę na grzbiecie nosa. Jak na razie jest to albo "inteligentny gadżet audio", albo bardzo ograniczone AR.

Baterie testowe nie gwarantują przełomu

Fakt: Baterie półprzewodnikowe i litowo-siarkowe rzeczywiście wykazują świetne wyniki w laboratoriach - dwukrotnie większą pojemność i bezpieczniejszy profil.

Wada: istnieje przepaść między testami laboratoryjnymi a masową produkcją. Dziesiątki startupów obiecywały takie baterie "w ciągu 2 lat" jeszcze w 2018 roku, ale nawet w 2025 roku smartfony i samochody nadal będą zasilane starym, dobrym litowo-jonowym. Istnieje szansa na przełom w przypadku okularów, ale nie jest to gwarancja.

Akceptacja społeczna jest największą barierą

Fakt: Obecnie, w najlepszym wypadku, kilka milionów ludzi na świecie nosi okulary Ray-Ban Meta lub chińskie okulary audio. Jest to mikroskopijny procent z 8 miliardów populacji.

Wada: Masowa akceptacja to nie tylko sprawienie, by okulary dobrze wyglądały. To lata marketingu wyjaśniającego, dlaczego warto je nosić. Nawet słuchawki TWS potrzebowały prawie dekady, aby stać się normą.

Inwestycja ≠ sukces

Fakt: Duzi gracze zainwestowali już dziesiątki miliardów w AR/VR (Meta wydała ponad 50 miliardów dolarów na Reality Labs - i co z tego?).

Wada: Duża ilość pieniędzy nie gwarantuje, że produkt się przyjmie. Jeśli konsumenci nie widzą sensu, nie kupią go, nawet jeśli zapełnisz rynek złotem. Przykłady obejmują Google Glass, Magic Leap, a nawet HoloLens poza B2B.

Podsumowując: czy w ogóle potrzebujemy inteligentnych okularów?

Rynek inteligentnych okularów znajduje się obecnie na rozdrożu między kolejną porażką a długo oczekiwanym przełomem. Technologia staje się coraz mniejsza i inteligentniejsza, ale jeszcze nie do punktu, w którym łączy się z naszym codziennym życiem tak naturalnie, jak smartfony czy słuchawki TWS. Bariery społeczne, brak realnego zastosowania dla większości konsumentów i wysoka cena utrzymują je w statusie "gadżetów dla maniaków" lub narzędzi korporacyjnych.

Jest jednak zbyt wcześnie, aby całkowicie odrzucić te perspektywy. Jeśli producenci znajdą zabójczą aplikację, sprawią, że projekt będzie tak dyskretny, jak to tylko możliwe, a baterie i wyświetlacze będą naprawdę wygodne, inteligentne okulary mogą wyjść poza niszę i stać się nową "normą" do 2030 roku. W takim przypadku nie zastąpią one smartfonów, ale staną się ich rozszerzeniem - urządzeniami do szybkiej interakcji z cyfrowym światem bez konieczności wyciągania telefonu z kieszeni.

Istnieje jednak alternatywny scenariusz, w którym okulary AR pozostają drogim akcesorium dla firm, wojska i szumnych startupów. Rzeczywistość, jak zawsze, jest gdzieś pośrodku - następne 5 lat zadecyduje, czy rynek zamieni się w kolejną kopalnię złota, czy też podąży za Google Glass do muzeum techno-iluzji.

Dla tych, którzy chcą wiedzieć więcej