Och, Carl Pei, co ty zrobiłeś? Nothing Phone (3) miał być zwieńczeniem idei "technologii z duszą", gdzie design jest ważniejszy od bezimiennych megapikseli i gigaherców. Zamiast entuzjastycznych okrzyków, mamy internet pełen oszołomienia, frustracji i memów o "flagowcu, który zapomniał być flagowcem".
Pomyśl tylko: firma, która od lat grała na polu zabójców flagowców, nagle zdecydowała się usiąść przy stole z dorosłymi - Samsungiem, Google i Apple. Cena wynosi 799 dolarów, podobnie jak Galaxy S25 lub Pixel 9. I tu zaczęła się magia. Cóż, nie magia, ale raczej dysonans poznawczy.
Z jednej strony projekt jest wspaniały, jak zawsze. Nowa matryca Glyph Matrix wygląda szalenie stylowo, wyświetlacz olśniewa jasnością 4500 nitów, materiały są najwyższej klasy, a nawet ochrona IP68 w końcu nadeszła. A 7 lat zabezpieczeń i 5 lat aktualizacji naprawdę robi wrażenie.

Nothing Phone (3). Ilustracja: Nothing
Glyph Matrix to miniaturowy wyświetlacz monochromatyczny składający się z 489 mikro-diod LED ułożonych w matrycę. Może wyświetlać prostą grafikę, tekst, a nawet animowane ikony. Oznacza to, że zamiast abstrakcyjnych linii i błysków, możesz teraz zobaczyć konkretne rzeczy - zegar, prognozę pogody, stan naładowania, minutnik lub nazwę dzwoniącego.
Kolejną sztuczką są tak zwane Glyph Toys. Są to proste interaktywne rzeczy, takie jak Magic 8 Ball, poziomy, spinnery lub zegary słoneczne, którymi można się bawić bezpośrednio z tyłu telefonu.
Ale potem otwieramy specyfikację... i widzimy Snapdragon 8s Gen 4. Krótko mówiąc, to jak kupowanie sportowego samochodu, który wygląda jak milion dolarów, ale pod maską ma silnik wózka golfowego. Plus, jest też kamera. Nie, czujniki wydają się być wspaniałe: cztery 50 MP, w tym peryskop. Ale oficjalne przykładowe zdjęcia wyglądają, jakby zostały przetworzone za pomocą filtra "HDR na maksa i niech świat płonie".
I tu pojawia się kluczowe pytanie: za co płacimy 799 dolarów? Za styl? Za atmosferę? Za Glyph Matrix, który pokazuje zegar i gra w Magic 8 Ball? (To taka kultowa amerykańska zabawka do przewidywania przyszłości lub do zabawnych żartów, która wygląda jak duża czarna kula bilardowa z cyfrą 8).
Wygląda na to, że twórca Nothing postanowił zagrać w grę, której jeszcze nie do końca rozgryzł.
Bycie "alternatywą dla flagowców" to jedno. Bycie okrętem flagowym to zupełnie co innego.
Nie są już buntownikami rzucającymi wyzwanie Samsungowi. Teraz próbują być Samsungiem. I tu robi się ciekawie: czy społeczność będzie chciała zapłacić cenę prawdziwego flagowca za estetykę i filozofię "niczego"?
Najważniejsze jest to, że nie jest to już historia o przystępnym pięknie. To opowieść o tym, ile jesteś skłonny zapłacić za styl. Albo za to, by smartfon mógł mrugać do Ciebie z tyłu.

Nothing Phone (3). Ilustracja: Nic
Cóż, Nothing, teraz albo udowodnisz, że flagowiec to nie tylko liczby, albo zmierzysz się z surowym rynkiem, na którym nikt nie przepłaca za piękne żarówki.
Będzie ciekawie. Rzeczywiście.